O tym dlaczego nadal nie mam epilogu


Kiedy weszli przez uchylone drzwi do mieszkania, poczuli niemiłe przeczucie, że dzieje się coś dziwnego. Najpierw ogłuszyła ich muzyka. Internetowe radio ustawione na stacji „Na święta” puszczało właśnie nieznaną nikomu piosenkę.
A Paulina nie wyszła im na przywitanie. Nie zjawił się nawet wiecznie ujadający Trampek a gorąco które natychmiast ich uderzyło, też nie zwiastowało niczego dobrego.
Przeszli powoli do pokoju Pauliny, wyciągając profilaktyczne różdżki. Nikogo tam nie było, prócz laptopa z ustawionego na wyżej wspomnianej stacji. Nie dostrzegając nigdzie dowodów na to, że stała się straszna zbrodnia, powoli ruszyli do kuchni.
Piekarnik był włączony. Na każdej wolnej powierzchni stały półmiski z ciasteczkami, które pachniały zachęcająco i aż kusiły kolorową posypką i lukrem. Dzieci nieśmiało wyciągnęły rączki w ich kierunku, ale rodzice natychmiast ich powstrzymali i wyprowadzili z kuchni do dużego pokoju. I oniemiali.
Na stole był mały warsztat. Każdy cal zawalony był kolorowymi kartonami, klej ściekał z tubki na podłogę a w brokacie było wszystko począwszy od kilku kwiatków z papieru na meblach kończąc.
Po podłodze walały się kawałki filcu, choinka była na wpół ubrana a pusta do połowy butelka wina sugerowała, że humor Pauliny będzie dobry.
I był, a jakże. Stała po środku pokoju, w dwóch kucykach na krótkich włosach, maseczce chirurgicznej* i zielonym swetrze z filcowym Mikołajem na piersi i podrygiwała wesoło nucąc pod nosem. Trampek przypatrywał się jej z zaciekawieniem, ubrany w  kilka łańcuchów choinkowych z bombą przyczepioną do obroży. A towarzyszył im Voldemort.
- Nie chcę Mikołaja – zaprotestował energicznie machając rękami. – Chcę renifera! Czarną szatę z reniferem, rozumiesz?
- Nie umiem uszyć renifera! – zdenerwowała się Paulina, machając igłą. – Mogę ci zrobić Mikołaja! Albo bałwana, akurat dla ciebie…
- Nie drażnij Lorda…
- Nie boję się ciebie – oznajmiła spokojnie. – Mikołaj, albo nie dostaniesz niczego… O, co wy tu robicie?
Opadły im szczęki. No dobrze, ci którzy trzymali różdżki, wypuścili je z wrażenia, ale wszystkim pozostałym opadły szczęki. Paulina przyjrzała się im zaciekawiona, a Voldemort przewrócił oczami wyraźnie zirytowany.
- No… Długo cię nie było, martwiliśmy się… Została tylko jedna część epilogu i… - zaczęła skromnie Lily, a widząc jak Paulina unosi brwi, dodała. – No wiesz, zbliża się koniec świata i byłoby fajnie gdybyś jednak dokończyła…
- Nie ma takiej opcji – oznajmiła Paulina i nieco chwiejnym krokiem podeszła do stołu. – Chcesz wina? – zwróciła się do Voldemorta, który pokiwał strapiony głową. Zamyśliła się w czasie rozlewania zawartości do kieliszka i podjęła. – Otóż, nie ma takiej opcji.
- Ale… Czemu? – zapytał ogłupiały James.
- Bo nie mam nastroju – powiedziała tonem wyrażającym oczywistość i podała kieliszek Voldemortowi. – Za twój zgon!
- Za zgon!
- Wracając do…
- No tak, tak. Idą święta. A ja mam szampański nastrój i pełno roboty. Robię bombeczki, łańcuchy, pudełeczka, swetry, ciasteczka, sprzątam… Odkrywam nowe utwory muzyczne…
- Słyszałaś, że Rod Steward wydał album z piosenkami świątecznymi? – wtrącił się Voldemort, ożywiony nagle.
- Oczywiście, próbuję go dopaść od samego rana… W każdym razie, nie chcę kończyć przed świętami.
- A… A koniec świata? – spytał nieśmiało Syriusz, a odpowiedział mu Voldemort.
- Nie będzie końca świata, nie darowałbym Majom gdyby był a ja nie zobaczyłbym nowego odcinka Glee.
- Otóż to – zgodziła się spokojnie Paulina po czym wyjaśniła, widząc ogłupiałe spojrzenia bohaterów. – Czuję się samotna, trochę  go przeformatowałam, jest milusi.
- To znaczy, że nie zamierzasz pisać?
- Ani słowa, dziubki – zgodziła się Paulina, machając żywiołowo głową uradowana, że zrozumieli o co jej chodzi. – Cieszcie się świętami i resztą życia, która wam pozostała. To, że nie będzie końca Majów, nie oznacza, że upiecze się wam – dodała nieco złośliwej. – Chce ktoś sweter?
- Ja jednak skuszę się na Mikołaja – powiedział Voldemort po chwili na namysłu. – Ale niech ma nieco bardziej mroczny wizerunek… Może zrób mu brązową czapkę, albo groźniejszą minę…??


Tak, kochani, idą święta. A mnie w tym roku naprawdę odbiło i od początku grudnia po prostu żyję  tylko świętami. Oddałam się klejeniu bombek, planowaniu świąt a nawet uszyłam dziś sobie Mikołaja którego naprawdę planuję przytwierdzić do swetra. A w przyszłym tygodniu resztki sprzątania i czeka mnie arcytrudne zadanie – upiec ciasteczka. Co za tym, naprawdę nie mam ochoty na pisanie, zwłaszcza epilogu. Chwilowo porzuciłam nawet Lily i Syriusza, a ostatnio mocno się w to angażowałam. Tak więc, zdecydowałam, że zajmę się końcem już po świętach, tak żeby Nowy Rok móc zacząć z zamkniętym tematem. Na razie nie życzę wam wesołych świąt, myślę, że skrobnę wam jakieś życzenia w niedzielę :)

* Jeśli chodzi o maseczkę, jestem alergikiem i dziś się przekonałam, że sprzątanie jest milion razy milsze, kiedy nie kicha się co kilka sekund ;D 

13 komentarzy:

  1. ehh Ty! jak świat się skończy w piątek a ja nie dowiem się czy serio zabiłaś Chrisa to spotkamy się w piekle i tak Ci nawrzucam że się nie pozbierasz! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Iście mikołajowy nastrój, dopisuje nawet Lordowi Voldemortowi... A o co chodzi z Lily i Syriuszem? o.o Pierwszy raz o tym słyszę... Albo coś przegapiłam, lub oślepłam. A ty mi nie chcesz pokazać czy Lilka się obudzi?! Ale fajnie opisałaś to dla czego nie ma ostatniej części epilogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lily i Syriusz to taka moja mała fantazja, której spełnienia poszukuję od lat na blogach ale jak dotąd nigdy nie znalazłam tego, czego szukałam. Tak więc jakiś czas temu postanowiłam sama siebie zaspokoić i od jakiegoś czasu gdy mam ochotę, dopisuję stronę bądź dwie :D Na chwilę obecną spłodziłam 38 strony ciągłego tekstu i trochę fragmentów dodatkowych więc zaczynam rozważać czy dzielić się tym ze światem czy nie :D
      A jeśli chodzi o budzenie się Lily i życie Chrisa i ogólnie epilog... Wcale nie jestem pewna, czy bohaterowie nie woleliby końca świata zamiast tego co planuję... Na pewno Chris wyszedł by na tym lepiej w każdym razie :P

      Usuń
    2. Powtórze raz jeszcze groźbę! Uszkodź permanentnie Chrisa to Cie odszukam po koncu świata!!!! :P
      A L i S musisz sie podzielic! To jest super pomysl!!!

      Usuń
    3. Ja znalazłam jeden blog dotyczący Lily i Syriusza. Powstał zupełnie nie dawno, jest na razie około 10 notek ;p

      Usuń
    4. Ja trafiłam kilka razy na ten wątek, ale nie spełniał moich oczekiwań po prostu :D Wymagająca jestem w tej kwestii, to chora fantazja i tyle :D A z ciekawości, jaki to blog? :>

      Usuń
    5. http://www.syriuszilily.blogspot.com/

      Usuń
  3. Powtórzę raz kolejny - nie boję się ciebie ;D Los Chrisa został dawno temu przesądzony :D Twoje groźby nic nie zmienią :D
    Oj myślę o nich cały czas, myślę i nie mogę nic wymyślić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz co mówisz! Ja mam duuuże wsparcie!!! To żywe i wyimaginowane!!! No weź nie bądź wredna i nich Chris przezyje! Ja go dopiero niedawno polubiłam!!!! ;(

      Usuń
    2. Nie wiem dlaczego wszyscy zakładają, że najgorsze co może człowieka spotkać to śmierć :P

      Usuń
    3. No to co przepraszam bardzo?! Nieśmiertelność z Charlie?!?! No chyba Ty... :P

      Usuń
    4. no ale to by nie było aż takie złe... Przynajmniej by żył... :D

      Usuń