Rozdział 100

Błagam, nie bić. Jest mi koszmarnie wstyd, że tyle to trwa, dlatego postanowiłam podzielić te dziewięć stron jeszcze raz na pół. Ostatni rozdział będzie więc epilogiem, bo w zasadzie - na epilog się nadaje.
Muszę przyznać, że chociaż mam piętnaście godzin tygodniowo, moja wena ani myśli zajmować się wojną i Voldemortem a wszystko co ostatnio piszę, jest z zasady miłe i przjemne.
Można by rzec, że zwyczajnie w świecie zakochałam się w filologii polskiej i akceptuję ją w całości - nawet z literaturą średniowiecza która jest straszna! :)
W każdym razie, epilog mam nadzieję napisać przez weekend. Wiem, że nadzieja matką głupich ale wisi to nade mną i słowo daję, że chcę mieć już to za sobą :D

Rozdział 100



16/17 sierpnia 1984 r.

http://www.youtube.com/watch?v=Bag1gUxuU0g

Znasz ten strach, kiedy przytulasz najbliższe ci osoby, mając świadomość, że być może więcej ich nie ujrzysz?
Znasz to uczucie, kiedy całujesz ukochanego mężczyznę i chcesz zapamiętać smak jego ust, mając świadomość, że być może czujesz go ostatni raz w życiu?
Znasz to uczycie, kiedy wsłuchujesz się w nerwowe śmiechy bliskich, zapamiętując barwy ich głosu, mając świadomość, że być może słyszysz ich po raz ostatni?
Znasz to uczucie, kiedy patrzysz w twarz człowieka którego kochasz i starasz się zapamiętać każdy szczegół jego uśmiechu, bo być może to ostatni uśmiech jakim cię obdarowuje?
Znasz tu uczucie, kiedy twoi bliscy idą walczyć o lepszy świat dla was wszystkich a ty przeklinasz los, że możesz ich stracić i zostać sama?
April poznała wszystkie te uczucia. Kiedy patrzyła, jak najbliższe jej osoby opuszczają bezpieczny schron, zostawiając ją samą i próbując zachować na twarzy beztroskie wyrazy, doznała każdego z tych uczuć. Była przerażona świadomością, tego, co miało się dziać. Harry trzymał ją za rękę, przyglądając zaniepokojony jak rodzice znikają z jego pola widzenia. Przed aportacją Lily obróciła się do nich, posłała synkowi promienny uśmiech.
April poczuła, że nienawidzi świata, za to, że musi tu zostać. Oddałaby w tej chwili wszystko, by z nimi być. Harry mocniej zacisnął rączę na jej nadgarstku.
- Wszystko będzie dobrze – powiedziała do chłopca, zapanowując nad drżeniem głosu – Zobaczysz, wszystko będzie dobrze…

Gdybyś wiedziała, że to ostatni dzień swojego życia, jakbyś go przeżyła? Gdybyś miała możliwość zapanowania nad własną śmiercią, jakby ona wyglądała? Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz w swoim życiu, co byś zmieniła?
Czy zdecydowałabyś się pójść walczyć w o lepszy, wolny świat, nawet jeśli wiedziałabyś, że nie wrócisz? Potrafiłabyś spojrzeć najbliższym w oczy i pożegnać się?
Lily już raz była gotowa oddać wszystko w zamian za życie bliskich. Pozostawienie synka pod opieką April i pójście walczyć, było równie trudne jak wtedy, gdy włożyła go z powrotem do łóżeczka i wróciła pomóc mężowi. Wiedziała, że w razie gdyby coś im się stało, chłopiec będzie miał dobrą opiekę i nie zostanie sam. Ta myśl, a także to, że obok siebie miała Jamesa, dodała jej odwagi.
Nie chciała zginąć. Chciała walczyć tak długo, jak tylko będzie jej starczyło sił, nawet gdyby miała przypłacić to życiem. Harry zasługiwał na życie spokojne i piękne, niesplamione krwią i mordem, w ukryciu z dala od wszystkich przyjemności życia. Spojrzała na Jamesa, który przyglądał jej się z uwagą od jakiegoś czasu. Był blady, zdecydowany a w jego oczach dostrzegła błysk determinacji.
Gdyby mogła zaplanować ostatni dzień jej życia, wyglądałby on właśnie tak. Gdyby miała możliwość zaplanowania własnej śmierci, byłaby to właśnie taka śmierć. Gdyby mogła zmienić jedną rzecz w swoim życiu, nie zmieniłaby nic.
- Kocham cię – wyszeptała, zaciskając palce na różdżce.

Kiedy wiesz, że jesteś o krok od końca i w każdej chwili możesz zginąć, nic nie jest w stanie cię powstrzymać. Robisz rzeczy, których nie zrobiłbyś nigdzie indziej, odkrywasz w sobie cechy, o których nie miałeś pojęcia i poznajesz sam siebie.
Tylko w obliczu bezpieczeństwa, możemy dowiedzieć się o sobie więcej niż kiedykolwiek w życiu. Odnajdujemy w sobie swoje słabości. Odkrywamy siłę, o której nie mieliśmy pojęcia. Zdajemy sobie sprawę z wszystkich błędów, które popełniliśmy. Cieszymy się wszystkimi dobrymi chwilami, które przeżyliśmy.
Syriusz miał cel. Z rozbawieniem odkrył go w wirze walki, miotając zaklęcia dookoła siebie i unikając tych, lecących w jego stronę. Nie chciał zwyciężyć za wszelką cenę. Chciał przeżyć, by móc wrócić do Abby i Lucasa, którego nie widział tak długo. Chciał wrócić i stworzyć rodzinę z kobietą, którą kochał i dla której dobra i bezpieczeństwa teraz ryzykował życie.
Syriusz chciał nie tylko zwyciężyć, ale również dotrzymać obietnicy, którą złożył Abby przed odejściem. To dodawało mu siły, za każdym razem kiedy je tracił.
Tylko dlaczego zawsze im bardziej czegoś pragniemy, z im większą determinacją do tego dążymy,  z tym większą przyjemnością los nam to odbiera?

Świat przybrał barwę śmierci. Wszystko na około Jamesa, zmieniło swój odcień na zieleń – i to nie tą piękną, żywą szmaragdową zieleń, która zawsze kojarzyła mu się z Lily, ale bladą, zimną – niosącą śmierć.
Tego, co działo się w około niego, nie można było nazwać nawet chaosem. Jeśli to nie był koniec świata, James nie miał pojęcia, co miało nim być.
Cel przestał istnieć. Zniknęła precyzja – rzucając zaklęcie na oślep, nie wiedział nawet w kogo celuje i kogi trafi. Przerażająca i obezwładniająca myśl, że może trafić w kogoś bliskiego, utrudniała cokolwiek. Ale nie miał wyboru – nikt nie miał – w szaleńczym wirze zaklęcia mknęły w każdym kierunku i teraz nie miało już znaczenia, w kogo trafią.
Ich życie było w rękach przypadku.
- James!
Umknął w ostatniej chwili, a zielony promień trafił w skałę, rozbryzgując ją na tysiące kawałeczki. Lily doskoczyła do niego, uchylając się w pośpiechu przed kolejnym zaklęciem.
Odciągnął ją, chowając kawałkiem pnia, który legł od jakiegoś zaklęcia.
- Uważaj na siebie – wyszeptała rozglądając się czujnie dokoła – Jeśli dasz się zabić, zabiję cię.
- Nic mi nie będzie – obiecał muskając w pośpiechu kobietę w policzek. Wyjrzał dyskretnie zza konara, chcąc zobaczyć czy droga jest wolna – Ty też na siebie uważaj.
- James? Kocham cię.
- Ja ciebie też. Droga wolna – wyskoczył w wir walki, rzucając ostatnie spojrzenie na Lily, która uskoczyła przed urokiem oszałamiającym i zniknęła w tłumie walczących.
Świat w około Jamesa przybrał barwę śmierci.

Uchyliła się w ostatniej chwili. Serce biło jej jak oszalałe, w głowie kręciło od nadmiaru myśli. Ledwo nadążała z rzucać zaklęcia i uchylać się przed tymi, które leciały w jej stronę.
Zupełnie nieświadomie wkroczyła w sam środek zażartej walki, o wiele bardziej brutalnej i bezwzględnej niż ta, która toczyła się zaledwie kilkadziesiąt stóp dalej.
Tutaj nie liczyło się gdzie celujesz. Najbardziej zdeterminowani rzucali zaklęcia nie zważając na to, czy trafiają w swoich czy w przeciwnika. Ludzie padali jak szmaciane laleczki, którym ktoś odcinał kolejno sznurki. Jeden po drugim.
Tylko najbardziej wytrwali stali niezłomnie w jednym miejscu, w szaleńczym amok rzucając zaklęcia. A Lily czuła, że znalazła się w pułapce z której nie ma wyjścia.
Walczyła coraz bardziej opadając z walk. Gdzieś obok niej przemknęła w przelocie znajoma postać. Nie miała czasu, by zastanowić się kto to jest. Pod nogami walały się kamienie i gałęzie, o które bardzo łatwo było się potknąć.
Poczuła ciężar zwalający się na jej plecy i wydała z siebie głuchy krzyk, kiedy upadła i zdała sobie sprawę, że ciężar który ją zwalił jej człowiekiem. Wyczołgała się spod ciała mężczyzny i nie patrząc nawet kim jest, ale nie dała się rady podnieść. Siedziała skulona, próbując opanować drżenie na całym ciele. A kiedy obok padła kolejna ofiara walki, bezwładnie zwalając się obok poprzednika, Lily poderwała się z miejsca i ostatkiem sił udało jej się uniknąć kolejnego zaklęcia.
Znalazła się w piekle na ziemi. Nie zważając na trwającą nadal walkę, ruszyła przed siebie chcąc jak najprędzej wydostać się z tego miejsca. Uroki śmigały tuż obok jej twarzy, mijając ją zaledwie o kilka cali.
Zatrzymała się gwałtownie, wstrzymując oddech, w ostatniej chwili unikając śmiercionośnego zaklęcia. A potem popędziła w pośpiechu przed siebie.

Charlie upadła trafiona zaklęciem. Ból rozsadził jej klatkę piersiową, odebrał oddech, rozproszył myśli. Gdzieś nad sobą widziała szare, pochmurne niebo. Wiatr lekko muskał jej ciało, obraz świata zniekształcił się nieco, przysłonięty przez nabiegające do oczu łzy.
Czy to tak wygląda śmierć? Ból który jest nie od opisania, wypełniający każdą komórkę ciała. Nawet jeśli to nie Kostucha, Charlie wiele by dała, by teraz odejść.
A potem wszystko nagle minęło. Mgiełka otaczająca cały jej świat zaczęła się zagęszczać. I potem zapadł zmrok.

Czy myślałeś kiedyś o tym, co chciałbyś zobaczyć zanim umrzesz? Zastanawiałeś się nad widokiem, który byłby ostatnim, nim zamkniesz oczy?
Lily nigdy nie o tym nie myślała. Nie myślała o tym ani razu w czasie walki, ile razy by ona nie nadeszła. Nie myślała o tym, zostawiając synka w pokoju i wracając do męża. Nie myślała o tym, kiedy wychodziła walczyć. Teraz, nagle o tym pomyślała.
Piekło trwało nadal. Biegła ile sił w nogach, ale wszędzie widziała padający ludzi. Szmaciane lalki, pomyślała gorzko, próbując nie patrzeć na twarze poległych, szmaciane lalki.
Kiedy w końcu zobaczyła w przelocie Syriusza, który mimo krwawiącego ramienia, walczył usilnie z tęgim Śmierciożercą, przystanęła.
Nagle przypomniała sobie, o co walczy i dlaczego tu jest. Piekło w kolorze zieleni nadal trwało, ale Lily odzyskała siłę. Zacisnęła kurczowo palce na różdżce i pobiegła przed siebie.

Kiedy się ocknęła, ból minął. Nie wiedziała, jakie zaklęcie w nią trafiła, miała jednak świadomość, że być może uratowało jej życie. Dookoła panowała cisza, nieprzejednana, okrutna cisza. Ledwo znalazła siły, by się podnieść, wparła całe ciało o na łokciach świadoma, że długo tak nie wytrzyma. Różdżka wypadła jej z dłoni gdy upadała, nie widziała jej nigdzie w zasięgu swojego wzroku. Rozejrzała się mając nadzieję, że jest gdzieś blisko.
To, co zobaczyła sprawiło, że natychmiast znów zabrakło jej oddechu. Zakrwawione ciała, leżące nieruchomo z twarzami wykrzywionymi w najróżniejszych grymasach, oczami pozbawionymi wyrazu.
Krzyknęła, ale w około nie było nikogo, kto by ją słyszał. Bitwa musiała się skończyć…
Usiadła. Ból powrócił, nieco słabszy, ale wystarczająco silny by na chwilę pozbawić ją tchu. Siedziała nieruchomo z twarzą spuszczoną tak nisko by nie widzieć pobojowiska w około siebie. Różdżka leżała pod jej nogami.
Podniosła ją, chcąc wypuścić iskry w niebo, jednak szybko zmieniła zdanie. Nie miała pewności, kto ją znajdzie.
Powoli zaczęła się podnosić. Nie miała pojęcia, jak długo zajęło jej wstanie. Nie liczyła, ile razy upadła nim zdołała przejść kilka kroków. Nie patrzyła na pozbawione wyrazu twarzy. Tak długo, dopóki nie dostrzegła między nogami najokropniejszego, brązowego swetra, który sama kiedyś kupiła.
Opadła na ziemię i krzyknęła. Nie obchodziło ją, kto ją usłyszy. Szarpnęła za sweter.
- Nie waż się mi tego robić! – wydyszała, szarpiąc bezwładne ciało Chrisa – Nie waż się tego robić, słyszysz! Nie możesz być martwy, nie możesz…
Trzepnęła go otwartą dłonią w twarz. Charlie dotąd płakała tylko raz w życiu, kiedy straciła Dorcas. Teraz po raz drugi łzy pociekły po jej twarzy, a ona nawet nie próbowała ich powstrzymać.
Szybko straciła siły. Nim zdołała w ogóle pomyśleć że nie powinno jej tu być, straciła przytomność.

Poppy wyjrzała przed namiot. W kierunku obozowiska biegła zataczając się postać. Pielęgniarka wskoczyła do środka, złapała za najważniejsze środki i wybiegła z namiotu, biegnąc w stronę mężczyzny, który padł na kolana. Krew z rozcięcia na czole zalewała mu twarz, błękitnie oczy błyszczały od łez, które zalewały strużkami policzki.
- My…
- Ci, biedaku, nic nie mów – powiedziała łagodnie, klękając obok mężczyzny. A właściwie chłopca, chciałoby się powiedzieć, bo dzieciak mógł mieć ledwo co dwadzieścia lat. Wyczarowała magiczne nosze i bardzo powoli zaczęła transportować go w stronę ogniska.
- My…m…y… - wychrypiał z trudem, podnosząc rękę. Złapała go za nią, a chłopiec ścisnął ją najmocniej jak się dało i spojrzał prosto w oczy.
- Postaraj się nic nie mówić, nie masz sił – powtórzyła, odgarniając sklejone krwią włosy z czoła – potem, chłopcze, potem.
- Wygraliśmy… - wysapał z trudem, patrząc na nią a oczy zabłysły mu od łez – koniec.. terroru. Wygraliśmy…
Opadł na pryczę, tracąc przytomność. Kobieta patrzyła na niego oszołomiona. Usłyszała świst powietrza, podniosła głowę w kierunku nieba i oniemiała, widząc czerwone iskry przecinające granat.
- Wygraliśmy… - powtórzyła z niedowierzaniem – Merlinie, wygraliśmy…
Poderwała się z miejsca, zapominając na chwilę o pacjencie i wbiegła do namiotu, gdzie zgromadziła się garstka tych, którzy zostali by nie walczyć.
- Wygraliśmy… – wydyszała i nagle zdała sobie sprawę, że łzy ulgi ciekną po jej twarzy – wygraliśmy…
Zapadła głucha cisza, poczym wszyscy zerwali się na równe nogi i wybiegli przed namiot.

38 komentarzy:

  1. Tak więc cieszę sie ze wena nie śpi, ale czemu tak mało?! I ani mi sie waż zabijać Chrisa!!!
    Fajne opisy emocji bohaterów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wena szaleje ale w radosny sposób, powiem szczerze, że w tej chwili nie wiem dokładnie jak bardzo nabroję. Zamierzam to co mam napisane napisać jeszcze raz, tak bardziej spontanicznie tak więc równie dobrze, Chris może żyć długo i szczęśliwie...

      Usuń
    2. To pogadaj z waną zeby rzeczywiście nic mu sie nie stało! Charlie sobie bierz ale jego zostaw! ;P

      Usuń
  2. Jestem w stanie roztrzęsienia emocjonalnego! Niepewność to najgorsze co mogłaś mi zrobić :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co napisać. Jeśli miałaś zamiar sprawić abym czuła się w pewnym zawieszeniu emocjonalnym, zastanawiając się co tak naprawdę czuje - czy cieszę się z takiego obrotu sprawy, czy.. no właśnie, co? Zapewniłaś mi mętlik w głowie - totalny! Jak dla mnie mało i krótko, ale tak już będzie zawsze, chociażby opublikowałaś 20 stron. ^^ Jednak jeśli chodzi o poziom emocjonalności tego tekstu - spisałaś się na 100%! Jestem jednocześnie zniecierpliwiona i pełna obaw co do tego co masz zamiar nam jeszcze zaserwować. ;) Będę czekać z niecierpliwością, ale jeśli będzie taka potrzeba to się nie spiesz! Oczekuję na koniec pełnej okazałości Twojego talentu, także ani mi się waż zbyć nas czymś czego nie będziesz pewna do końca! ;) Powodzenia, pozdrawiam Cię ciepło!
    P.S. Co ze swatką? Mam nadzieję, że masz zamiar ją kontynuować, bo to jest coś czego od bardzo dawna szukałam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, wasze komentarze są jak miód dla mego i wenowego serca po prostu :) Epilog się pisze i chociaż piszę się nienaturalnie lekko i szybko pewna co do niego nie jestem. Prawda jest jednak taka, że zawsze staram się ufać samej sobie kiedy coś pisze mi się miło i przyjemnie bo z doświadczenia zauważyłam, że zwykle wychodzi mi to na dobre :)
      Swatką się zajmę, kiedy tylko dodam epilog i uporam się z moim małym dzieckiem nad którym pracuję od jakiegoś czasu, ale wrócę do Swatki, obiecuję!! :D

      Usuń
  4. Mam pytanie. A co z tym, że Dumbledore w 6 części Harrego Pottera powiedział, że Syriusz nie miał dzieci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie teraz nie ma to znaczenia, bo wydarzenia z Nocy Duchów potoczyły się inaczej niż w ksiażce, ale już tłumaczę jak to miało wyglądać, gdyby jednak wszystko miało być zgodne z kanonem.
      Nie mam zbyt szerokiej wiedzy z zakresu dziedziczenia zarówno w naszym świecie jak i w świecie czarodziejów, ale założyłam, że po tym jak Syriusz trafił do Azkabanu prawo do opieki nad Lucasem dostatali by Kingowie bądź któraś z sióstr Lauren. Ogólnie rzecz ujmując Lucas był jeszcze bardzo małym dzieckiem, a ze względu na panujący osąd że Syriusz jest zdrajcą i mordercą, rodzina próbowałaby mu zaoszczędzić przykrości próbowałaby go od tego jak najbardziej odciąć.
      Co za tym idzie Harry nie miałby pojęcia o istnieniu Lucasa i wydaje mi się, że póki Syriusz byłby poszukiwanym mordercą, nikt by nie wyprowadzał z błędu zarówno Harry'ego jak i Lucasa.
      Koniec końców zgubiłam swoje pierwotne założenie, bo zupełnie zapomniałam jak to się miało do słów Dumbledora.... Ah, już wiem! :D Generalnie chodziło o to, że Dumbledore by po prostu przemilczał kwestię Lucasa.
      Dobra, zdaję sobie sprawę, że okropnie kręce :D Zwykle najpierw piszę, potem myślę a na samym końcu naciągam i naginam fakty, żeby to miało sens :D Tym razem nie było takiej potrzeby i miałam opracyowany tylko sam zarys, więc mam cichą nadzieję, że wybaczysz mi te jakżę niespójne wyjaśnienia, które nic nie wyjaśniają...

      Usuń
    2. uwielbiam kiedy się plączesz w zeznaniach... :P

      Usuń
    3. Miejcie dla mnie ciut litości! Staram się, żeby to co piszę miało ręce i nogi, ale czasem po prostu rozpracuję ogólny zarys i okazuje sie, że nie ma on potem racji bytu. Planując Lucasa, miałam ogólny zarys tego, jak to potem wyjaśnię, dopracowałam go potem, kiedy to pytanie doszło, ale przysięgam, że kiedy podjęłam decyzję, że jednak zostaję przy bardziej alternatywniej wersji, zwyczajnie wyrzuciłam to z głowy :)
      W sprawie Lucasa ogólnie chodziło o to, że gdyby Syriusz trafił do Akabanu rodzina Lauren zrobiłaby wszystko, by go od Syriusza odciąć. Dumbledore miał zataić przed Harrym jego istnie, a Syriusz sam roziwąć tak, żeby wszyscy byli zadowoleni, to wszystko. Nie wgłębiałam się w to aż tak dogłębnie, bo okazało się iż nie było takiej potrzeby :)

      Usuń
    4. Alez kochana! My mamy litość ale nie ukrywam ze ten epilog już by sie przydał bo sprawa Chrisa mi żyć nie daje choć w sumie już mi zaspojlerowałaś, jednak z Tobą nigdy nic nie wiadomo... :P

      Usuń
    5. Oj na epilog sobie jeszcze poczekacie, widziałaś jakie dostałam wyżej instrukcje! Mam być pewna!! Piszę, serio ile się da piszę, mam już kilka stron i piszę dalej :)

      Usuń
    6. No to możemy sie spodziewać najdłuższego rozdziału w historii... :P

      Usuń
    7. Nie wydaje mi się, że będzie aż tak długi :) Ale po prostu chcę dopiąć wszystko na ostatni guzik, żeby zakończyć tak, jak chciałam. Ale... Nie zaczyna się zdania od "ale" no tak... JEDNAK :D ciągle sobie przypominam, że zapomniałam o czymś ważnym i wiem, że pewnie jeszcze długo będę sobie o czymś przypominać i wrzucać na forum czy gdzie tam będziecie chcieli czytać :D

      Usuń
  5. No generalnie tak sobie życie pogmatwałas, ze sie nie dziwie ze teraz bedzie cała masa niedokonczonych wątków takich jak... Hmm... No na przykład co sie stało z cudownym życiem Lexie i Eddiego? Czy idylla nadal trwa? I najważniejsze: czy Eddie ma już kartę stałego klienta do Munga? :P tak, to moje ulubione postaci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno do nie jednego jeszcze wrócę, naprawdę przypominają mi się sprawy jedna po drugiej. Jednak często nim zdążę coś zapisać czy się na coś zdecyduję, zajmuję się Lily i Syriuszem, a tam też nie wiele mi już mi już pozostało. Dodatkowo dzielę myśli ze Swatką, która ostatnio lekko się poruszyła i znów coraz częściej myślę o niej - nie to, że zapomniałam imienia głównego bohatera, ta...
      W każdym razie, jak to ja, nigdy nie umiem wszystkiego ogarnąć ;D Nie byłabym sobą, gdybym ogarniała no! :D
      Mhm, z Lexie i Eddiem wyjaśnię co i jak... W pewnym sensie... Ale po co do licha Eddiemu karta stałego pacjenta w Mungu!? Lexie bywa nieprzewidywalna ale póki co cieleśnie się nie zranili, chyba, że w formie jakiegoś niezdrowego fetyszu o czym ja osobiście o oficjalnie NIC nie wiem :D

      Usuń
  6. Czyli innymi słowy karta jest właśnie w trakcie wyrabiania... :P
    Skoro coraz lepiej Ci idzie Lily i Syriusz to ja chce! Ale od początku bo sie troszkę pogubiłam.... :P
    A imię głównego bohatera... Hmm... Każdemu sie zdąża... Jednak i tak najlepiej jet gdy zapomnisz imienia i bohatera i bohaterki... Nie żebym ja kiedyś zapomniała... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak, ale imiona głównych bohaterek są dość łatwe do zapamiętania a o biednym Ethanie zapomnialam! Pół nocy próbowałam sobie przypomnieć. I to nie pierwszy raz kiedy zapomnialam, bo jeszcze za czasów lilki nie mogłam zapamiętać imienia pierwszej miłości Harryego. Zapominalam go notorycznie i nie pamiętam dalej. :-P
    Powiem szczerze że w tej chwili Lexie nie jest w stanie zdobyć się na cokolwiek, jestem dopiero w dziewięć dni po bitwie i niestety tym okresie w dobrym stanie nie jest. I tak, ten epilog chyba też podziele na dwie części bo, jednak może wyjść ciut dłuższy niż sądziłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Pisz jak długi chcesz! Generalnie zakładam ze moje przypuszczenia co do rekordowej długości sie ziszczą... :P
      No bo najgorzej jest jak w nocy wpadniesz ja super pomysł i go nie zapiszesz i potem kurde nic nie pamiętasz!!!

      Usuń
  8. Tylko że widzisz ja kiedyś o piątej rano wlaczylam laptopa bo tak chciało mi się pisać że nie mogłam spać :-P zdarza mi się w środku nocy wstawać i pisać najgorsze jest, jak myślę o czymś, mam sformułowane piękne zdania a potem siadam i nie umiem ich powtórzyć!!!!!!!!!!! To jest horror :-D
    oj ale póki co powiem że epilog wychodzi strasznie dolujacy, przykry i smutny...

    OdpowiedzUsuń
  9. to najlepsza notka jaką kiedykolwiek napisałaś i opublikowałaś. brak mi słów

    OdpowiedzUsuń
  10. Ejjj nooooo weź napisz w końcu!!!! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Ostatnio jednak moją głowę zaprzątała Lilka i to, że onet zdecydował się przenosić blogi, toteż musiałam ogarnąć szablon i całego bloga bo patrzeć nie mogłam na to, co zrobili... W każdym razie, biorę się do pisania, musicie jednak mnie trochę usprawiedliwić ale zaczęły się studia i generalnie dużo czasu spędzam nad książkami w bibliotece a jeszcze żeby było mało, zdecydowałam się na Koło Dziennikarskie więc... Ale pamiętam o rozdziale! Zresztą będę się usprawiedliwiać jak już go dodam!

      Usuń
    2. Jak nałapałaś jak diabeł na rogi to teraz cierp! Ja cierpię za podobne grzechy (jednak francuski, angielski, aktorstwo, śpiew i próby scholi związanej z Cantate Deo to trochę dużo... :D).
      Tak więc z mojego doświadczenia patrząc udzielam rozgrzeszenia i czekam. Niecierpliwością na zakończenie, Lily i Syriuszka i na swatke! ;)

      Usuń
    3. Wypraszam sobie, to wszystko jest częścią gonienia za marzeniem bycia dziennikarzem, toteż czuję się całkowicie usprawiedliwiona! :D

      Usuń
    4. No wiesz Kochana... Ja też za moimi marzeniami gonię... Tylko moje są dziwne i chore :P No ale ja już chcę wiedzieć jak skończysz!!! *tupie jak małe dziecko* :P

      Usuń
    5. No dobrze, ja wiem, że ty chcesz, ja chcę też już skończyć, ale nieubłaganie sesja idzie wielkimi krokami a ja się dziś zorientowałam, że czeka mnie CAŁA bardzo długa lista lektur do przeczytania i samodzielnego opracowania, do tego to nieszczęsne koło dziennikarskie i inne zajęcia na które też trzeb coś przygotować bo jak się okazuje to nie ogrodnictwo, na każde zajęcia trzeba coś wiedzieć i mieć notatkę bo to zajęcia niemal całkowicie praktyczne gdzie wiedzę trzeba mieć już gotową.
      Mogę wam co najwyżej podzielić ten epilog i dodawać w wersji 6-8, góra 10 stronicowych, powinny wyjść jakieś dwie, trzy części, jeśli tak bardzo nie możecie się doczekać :)

      Usuń
  11. Tak tak tak!!!! Zawsze to jakieś rozwiazanie na zaspokojenie naszej niezasppkajalnej niecierpliwości :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. a co to za groźby do wiernej fanki?!?! Kobieto! Ja cię od podstawówki czytam!!!!! :D

      Usuń
  13. Hej, hej! Beż pośpiechu mi tu! To ma być idealne, jak wisienka na torcie! ^^ Nie zazdroszczę Ci takiego zamętu, pewnie nie wiesz w co najpierw ręce włożyć, ale tak to jest gdy bierze się nie siebie dużo obowiązków. ;) Ja mam problem pogodzić pracę ze szkołą, już nie mam czasu na znajomych, a książki czytam wieki, także musisz być naprawdę dobrze zorganizowaną osobą. ;) Powodzenia Ci życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To że mam tak nawalone wcale nie oznacza, że sobie radzę, wręcz przeciwnie nie umiem się zebrać żeby wszystko ogarnąć :D Chwili obecnej nic nie ogarniam bo się przeziębiłam i cierpię na wszelkiego rodzaju dolegliwości chorobowe :)
      Spokojnie, to co piszę piszę wolno i z rozmysłem więc jak już dodam pierwszą cześć dodam ją po gruntownym upewnieniu się że ma wszystko co chciałam :)

      Usuń
  14. Ejjjj noooooo! Już miesiąc czekamy!!!!!! ;( a ja jestem taka niecierpliwa! :ap

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję się bez bicia, że z epilogiem nie ruszyłam, za to wciągnęłam się na nowo w Lily i Syriusza, także w najbliższym czasie wyślę ci nową porcję - mogłabym zrobić to dziś, ale nie wiem czy spodoba ci się moment na którym jestem :P

      Usuń
  15. Zakładam ze ten moment bedzie urwany w najmniej odpowiedniej chwili więc jak to dopiszesz do końca to wyślij mi od początku :P

    OdpowiedzUsuń