W pewnym momencie może wam się wydać, że rozdział jest chaotyczny. To zabieg
zamierzony. Początek rozdziału jest jak najbardziej poważny.
Rozdział 87
Abby weszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Podeszła do lustra i przyjrzała się
uważnie swojemu odbiciu. Dotąd nigdy nie zastanawiała się nad swoją
atrakcyjnością – nie miała czasu ani ochoty na spotykanie się z mężczyznami. W
jej życiu zawsze działo się coś innego, przez co nigdy nie pozwalała sobie
nawet na myślenie o tym. Tymczasem teraz był Syriusz, który wywrócił jej życie
do góry nogami i dla którego zaczynała myśleć i robić rzeczy o których
wcześniej nie myślała.
I tak oto stała przed lustrem, dokładnie przypatrując się
swojemu odbiciu. Patrzyła na nią średniego wzrostu, szczupła – nie za szczupła?
– dziewczyna z krótkimi, schludnie zaczesanymi na boki, czarnymi włosami. Na
długim, wąskim nosie i wyraźnie zarysowanych policzkach widać było kilka
piegów, idealnie kontrastujących z jasną – zbyt jasną? – karnacją. Dziewczyna z
odbicia miała duże, czekoladowe oczy, krótkie, ledwie widoczne rzęsy i wąskie,
teraz wykrzywione w grymasie niezadowolenia usta.
Co ja sobie
myślałam? Niby co miałoby mu się we mnie spodobać?
Z cichym westchnieniem opadła na brzeg wanny, a cała
nadzieja którą dotąd miała wyparowała z niej jak za dotknięciem różdżki. Jak mogła
sobie w ogóle pozwolić myśleć, że ktoś taki jak Syriusz, który mógłby mieć
każdą, chciałby być właśnie z nią? Z taką szarą myszką, która mogła tylko
marzyć o kobiecości którą szczyciła się Lily, Lexie, Maddie czy April.
Westchnęła cicho i wstała, a jej wzrok padł na
kosmetyczkę którą z sobą przywiozła. Tuż przed wyjazdem mama wetknęła jej do
środka trochę kosmetyków, ale Abby nawet nie zajrzała do środka. Może najwyższy czas, by to zmienić, pomyślała.
Wysypała zawartość saszetki do zlewu i zaczęła ją z
zaciekawieniem oglądać. Kilka cieni w jasnych kolorach, puder, podkład, tusz,
kredka i szminka. Abby nigdy dotąd nie malowała się ale nie raz widziała jak
robili to inni i wiedziała doskonale co do czego służy. No, przynajmniej tak
jej się zdawało.
Zapoznanie z kosmetykami zajęło jej trochę czasu. Nim
odważyła się zacząć, kilka razy dokładnie przyjrzała się swojej twarzy,
przykładając każdy kosmetyk i rozważając, czy jest na pewno dla niej.
A potem powoli zaczęła nakładać podkład, pudrować
policzki, malować oczy. Masakrę nakładała kilka razy, za każdym rozmazując ją
po całej buzi i chociaż starała się jak mogła, podkład zostawiał pomarańczową
smugę dookoła twarzy.
- Co ja robię? – Jęknęła patrząc na efekt końcowy –
Wyglądam jak błazen…
Odkręciła po raz kolejny kran w wannie i dokładnie umyła
twarz. Otworzyła drzwi od łazienki i wtedy przypomniała sobie o kosmetykach,
które nadal leżały w zlewie. Wróciła się by sprzątnąć i tak znalazła ją April.
- Chłopcy idą do sklepu chcesz… O, malujesz się –
powiedziała, dostrzegając tusz w ręku Abby.
- Nie, to mama wsadziła mi do kosmetyczki, wypadły… Nie
maluję się – zaprzeczyła, oblewając się szkarłatnym rumieńcem – Ja nawet nie
umiem…
- To nic trudnego – powiedziała od razu April – Mogę ci
pokazać… Wiesz, dobry makijaż czasem bardzo pomaga… Gdy chcesz ukryć kaca albo
jesteś chora a potrzebujesz zrobić dobre wrażenie…
Abby zachichotała.
- Siadaj – zarządziła April –Pierwszy makijaż gratis,
mhm?
- No… Dobra – Wzruszyła ramionami – Chyba nic mi nie
szkodzi… Właściwie, dlaczego ty się malujesz? Jesteś na tyle ładna, że nie
musisz…
- Ludzie traktują mnie wtedy poważniej – wyjaśniła krótko
– Tusz i cienie dodają mi lat, inaczej jestem dla nich dzieckiem.
- Warto?
April wzruszyła ramionami.
- A teraz mi powiedz, dlaczego próbowałaś? Masz ślad
tuszu na rzęsach – dodała widząc minę Abby – Chyba nie dla Syriusza?
- To głupie, co? – zawstydziła się Abby. April pokręciła
głową.
- To ma sens, w większości przypadków. Mężczyźni ponoć
lubią makijaż… Ale Syriusz jest w tobie zakochany bez tego, uwierz…
Abby zarumieniła się.
- Ty kiedyś robiłaś to dla kogoś?
- Kiedyś – zgodziła się April – Ale się nie udało. Nawet
nie zauważył różnicy…
- April… Jak to jest z tobą i Remusem, co? – spytała
nagle Abby. To pytanie chodziło za nią od dawna, nigdy nie odważyła się jednak
o to ich zapytać – Ja wiem, że jest z Maddie, ale wasze relacje są takie…
- Przyjaźnimy się – powiedziała z uśmiechem April.
- I nigdy nie…?
- No wiesz… - April zamyśliła się i Abby wydawało, że się
waha – Kiedyś… Ale to było jeszcze w szkole, on nigdy nie zauważył tego więc…
- Oh – wyrwało się Abby – Nie przeszkadzało ci, że on i
Maddie?
April pokręciła głową.
- Nie wygadaj Maddie, dobra? Ona nie wie i…
- April, czyś ty oszalała!?
April i Abby odwróciły się i Steward natychmiast
pobladła, widząc w drzwiach Maddie, która sądząc po jej minie słyszała
większość rozmowy.
- Dlaczego do cholery mi nie powiedziałaś, że zakochałaś
się w Renusie!?
- To było jeszcze w szkole… I nie zakochałam, byłam…
zafascynowana – wymamrotała April – To nic takiego.
- Nie, mylisz się – przerwała jej szybko Maddie – To coś
dużego! Powinnaś mi była powiedzieć!
- Przesadzasz – wymamrotała April – Remus to przystojny,
inteligentny i sympatyczny chłopak… Takie zafascynowanie było normalne, dawno
mi minęło.
Wzruszyła ramionami. Maddie patrzyła na nią oszołomiona.
- Pytałam cię – powiedziała – Pytałam, ci to nie
przeszkadza…
- Co miałam powiedzieć? Że wpadłam po uszy? To by nic nie
dało, nie wiedziałaś go wtedy?
- Dałoby! Nie wtrąciłabym się!
- Jesteście szczęśliwi – wzruszyła ramionami April – Mnie
dawno minęło. Po sprawie…
- Nie, nie jest po sprawie. Dlaczego mi nic nie
powiedziałaś?
- Bo to by nic nie dało – powiedziała cicho April –
Stracił dla ciebie głowę. Ja byłam tylko narwaną małolatą przez którą częściej
lądował w skrzydle szpitalnym… Maddie, to nic takiego.
- Nie, April – zaprzeczyła szybko Maddie – To coś
wielkiego. Powinnaś mi była wtedy powiedzieć. Usunęłabym się, wszystko mogłoby
być inaczej, rozumiesz? Mogłabyś być teraz…
- Nic nie rozumiesz – powiedziała z uśmiechem April – To
by nic nie dało. Remus się w tobie od razu zakochał… Wycofanie się to najlepsze co mogłam zrobić.
To już dawno minęło. Nic się nie stało, Maddie, jestem szczęśliwa że to
zrobiłam – dodała. Maddie patrzyła na kuzynkę jak na kosmitę.
- Przepraszam – powiedziała w końcu cicho i wyszła z
łazienki. Wtedy odezwała się Abby.
- To nie było nic takiego, prawda?
- Bolało długo i jak cholera – wymamrotała April – Ale
nie żałuję. Z tego i tak nic by nie wyszło, a wystarczy na nich spojrzeć…
- Remus? – zagadnęła Maddie. Od rozmowy z April minęło
nie wiele czasu i każdą myśl Maddie zaprzątała kuzynka. Jak mogła wtedy jej tak
po prostu uwierzyć? Jak mogła być taką egoistką i nie dostrzec tego, co teraz
wydawało się jej taką oczywistością. W chwili kiedy poznała Remusa, April była
w nim zakochana!
- Mhm?
- Powiedz… Myślałeś kiedyś co by było, gdybyś mnie nie
poznał?
Lupin zawahał się przez chwilę.
- Byłbym teraz kompletnie wygłodzony – powiedział w końcu
– Beznadziejny ze mnie kucharz.
Maddie spojrzała na niego karcąco. Remus uśmiechnął się.
- Byłby pewnie cholernie samotny – stwierdził, muskając
ją w czoło – Nie wiem sam, dlaczego pytasz?
- Tak z ciekawości… Myślisz… Myślisz, że mógłbyś się
zakochać w April?
Zadała to pytanie nim zdążyła się zastanowić. Remusa
zaskoczyło ono tak bardzo, że trwało dłuższą chwilę nim się otrząsnąć.
- April? Oszalałaś? Niby czemu miałbym się w niej
zakochać?
- Nie ważne… Myślisz, że byś mógł? Gdybyś mnie nie
poznał? – Nalegała Maddie.
- April to moja przyjaciółka, dlaczego miałbym się w niej
zakochać? To by mogło być dla mnie niebezpieczne… Posłuchaj, lubię ją ale nie
masz być o co zazdrosna…
- To nie o to chodzi – przerwała mu Maddie – Po prostu… A
jeśli coś przerwałam? Jeśli mieliście być razem?
- Nie spotkałbym cię, gdyby tak miało być – zapewnił ją
łagodnie – Nie myśl o tym co by było…
Jest jak jest.
Maddie westchnęła ciężko, kiedy budzik zadzwonił
dźwięcznie. Machnęła ręką, zwalając go z półki.
- Wstawaj – usłyszała – Za godzinę mamy wykupioną
kolejkę… Na dole jest piekło, wszyscy ze sobą walczą… Ależ ten maluch kopie…
Maddie otworzyła szybko oczy i poderwała się na równe
nogi. Lexie siedziała na krzesełku przy toaletce, kładąc ręce na okrągłym
brzuszku.
- Zjadłabym ogórków kiszonych – powiedziała do niej, kiedy zobaczyła że wstała – Przyniosłabyś?
Nie chcę wchodzić w tej cyrk, wyjątkowo długo byłam tak wczoraj.
Jak co rano, panował chaos. Każdy przekrzykiwał każdego,
miotając się po kuchni i przygotowując kanapki i herbatę. Maddie obserwowała to
rozbawiona popijając kawę i słuchając narzekań Petera.
- Nie wiem, jak mam sobie z nim poradzić, jestem więcej
niż pewien, że zaprosił mnie dziś na kolację!
- Nie martw się, kiedy był w szkole zapraszał każdego z
naszego dormitorium na kolację minimum raz dziennie – pocieszył go Chris,
poprawiając swoją koszulkę – Jest samotny, ale nie groźny.
- Nie będę z nim mieszkał w jednym pokoju – zdenerwował
się Peter, wzdrygając kiedy Eddie z przeciwnego kąta pokoju puścił do niego
oczko – Boję się go!
- Daj spokój, najwyżej dostaniesz darmowa kolację i
przeżyjesz coś ciekawego – wtrącił się Syriusz – Ja tam bardziej boję się
Lexie, wczoraj omal nie zabiła Jamesa jak przyniósł jej nieposłodzoną herbatę…
- Tak to jest, jak się decyduje na samotne macierzyństwo
–powiedział James – Powinna mieć kogoś do wytrząsania…
- Chris jest chyba innego zdania – uśmiechnął się Remus,
a Collins przewrócił oczami – Jak zwykle niezawodna…
- Wracam do domu – oznajmiła Lauren, wpadając do kuchni i
stając przed nimi – Rodzice nie napisali, musiało stać się coś złego…
- Na pewno nic jej nie jest – powiedział zmęczonym tonem
Chris – Błagam, usiądź i…
- Mieli napisać! Przejmujesz ty się w ogóle własną córką!?
- Nie, jestem złym ojcem, złym partnerem i sam nie wiem,
dlaczego mam takie szczęście być z tobą – wyrecytował Chris, a Lauren pokręciła
ze złością głową.
- Nie mam do ciebie sił – oznajmiła krótko – Jeśli
chcesz, to zostań ale ja…
- Lauren, sowa przyszła – poinformowała Lily, wchodząc do
kuchni i niosąc w ręku kopertę – Potter, suń tyłek.
- Chciałabyś, Evans – odburknął James, nawet nie ruszając
się – Znajdź sobie inne miejsce.
- Doigrasz się, Potter – wycedziła Lily, grożąc mu palcem
– Zobaczysz.
- Strasznie się boję – powiedział James wzruszając
ramionami – Naprawdę nie wiem, co ty w niej widzisz stary – dodał do Syriusza,
kręcąc głową. Syriusz wzruszył ramionami, a Lily wsunęła się między niego a
Pottera. Lauren łapczywie rozerwała kopertę.
- Nic jej nie jest – oznajmiła z ulgą i ucałowała Chrisa
– Przespała całą noc!
- On znów to zrobił – zapiszczał Peter i wszyscy
spojrzeli z rozbawieniem na Eddiego, który teraz machał do niego z radością.
- Naprawdę wpadłeś mu w oko – zaśmiał się Chris – No coś
takiego…
Peter jęknął i walną głową w stół.
- Biedny – Lauren pogłaskała go łagodnie po włosach –
Eddie jest naprawdę miły…
Pettigrew spojrzał na nią ze zgrozą, zerwał się i wypadł
z kuchni. Lily zachichotała.
- Jesteś potworem – poinformowała przyjaciółkę – Potter,
a może ty zainteresujesz się Eddiem? To chyba twoja liga, co?
James zaczerwienił się cały i nie trzeba było długo
czekać, żeby wybuchła awantura.
- Współczuje – powiedziała do Chrisa i Syriusza Maddie –
Jak wy z nimi wytrzymacie resztę życia?
- Jakby ich zamknąć w jednym pokoju, zabiliby się żywcem
– westchnęła Lauren – Ale to już twój problem – dodała do Syriusza.
- Ała!
April odskoczyła, kiedy czajnik z wrzącą wodą wypadł jej
z rąk. Remus poderwał się i pobiegł w jej stronę, wyciągając różdżkę z
kieszeni. Poślizgnął się na wodzie i upadł obok April.
- Oni są tacy uroczy – rozczulił się Eddie, siadając obok
nich – Wielka szkoda że ta cudowna istota pewnego dnia wyrwie mu jego serce i
posieka niczym kawał mięsa do gulaszu…
- Nie wszystkie jesteśmy takie złe – powiedziała
rozbawiona Lauren, ignorując gorliwe kręcenie głową Chrisa – Jesteś trochę
niesprawiedliwy…
Maddie zerwała się, wyczuwając kolejną awanturę i
pobiegła do Remusa i April, którzy zaczęli sobie wzajemnie opatrywać rany.
- Wy się kiedyś wzajemnie zabijcie – oznajmiła Maddie,
zabierając kuzynce bandaż. Pochyliła się i zabrała za opatrywanie poparzenia na
jej nodze – Jak wy sobie radzicie w domu?
- Mamy rozszerzone przeszkolenie z pierwszej pomocy –
wyjaśnił Remus – zabronowali nam je w Mungu, kiedy po raz piąty w miesiącu
trafiliśmy na izbę przyjęć… To był chyba regał z książkami, prawda?
- Tak – zgodziła się April – przygniótł cię jak go
przestawialiśmy…
- Jesteście pewni, że chcecie iść razem na tą kolejkę? To
setki stóp nad ziemią… - powiedziała łagodnie Maddie – Uważacie, że to
bezpieczne?
Remus wzruszył ramionami i roześmiał się, kiedy do kuchni
wpadła Charlie.
- Ahoj, piraci! – zawołała dziarsko – Gdzie że rum?
- Charlie, ile ty wczoraj wypiłaś? – zapytał Eddie, a
Charlie potrząsnęła głową.
- Wystarczająco, żeby nie pamiętać z kim spałam –
powiedziała z szerokim uśmiechem – A może z nikim nie spałam…?
- Ona nie przestaje mnie zadziwiać – oznajmiła Lily,
przerywając na chwilę awanturę z Jamesem – Jak to robi?
- Jest zdolna – powiedział krótko Chris – Brakuje tylko
Lexie… Gdzie jest?
- Pewnie wyżera serce jakiemuś biednemu samcowi. Jak to
ona – powiedział Eddie, wzruszając ramionami.
- To istne szaleństwo – powiedziała Maddie pół godziny
później, obserwując jak Lily i James kłócą się w drodze do kolejki – Jak długo
to trwa?
- Gdzieś od piątej klasy – odpowiedział jej Syriusz,
którego absolutnie nie ruszał fakt, że jego dziewczyna właśnie zdzieliła Jamesa
torebką przez łeb.
- Kiedyś myśleliśmy, że to coś w rodzaju kto się lubi ten się czubi – podjęła
Lauren – ale w końcu zrozumieliśmy, że oni się po prostu nienawidzą.
- Da radę przywyknąć – wzruszył ramionami Syriusz, kiedy
James sypnął garścią śniegu na rudowłosą.
- Lauren – westchnął Chris, kiedy dziewczyna spojrzała
nerwowo na zegarek – Co się znowu dzieje?
- Powinni zaraz napisać, nie mogę wsiąść do kolejki, sowa
nie będzie mogła dostarczyć listu – powiedziała, marszcząc brwi i zapatrzyła
się w niebo. Chris jęknął przeciągle.
- Nie przesadzaj – powiedział ostrożnie – Jest z twoimi
rodzicami, na pewno nic jej nie jest. Powinnaś się troszkę rozluźnić.
- Rozluźnić? –spytała z niedowierzaniem Lauren – Chris,
czy ty siebie słyszysz? Każesz mi się rozluźnić? Nie no, tobie wcale nie
zależy, masz wszystko w wielkim poważaniu, najlepiej dla ciebie by było, gdybyś
był sam!
Odwróciła się na pięcie i odmaszerowała.
- Może i ta terapia hormonami pozwala jej wrócić do
zdrowia, ale przysięgam, że mnie kiedyś wykończy – wymamrotał pod nosem a potem
zawołał – Lauren, poczekaj!
I pobiegł za nią.
- Jak myślicie, długo trzeba będzie czekać, żeby wróciła
do siebie? – zapytała April.
- Znając Lauren… Na pewno – odpowiedział Remus – Biedny Chris…
- Dobrze, że naszym największym problemem jest karta
stałego pacjenta na urazówce – zachichotała April.
- Całe szczęście – zgodził się z nią Remus i objął w
pasie, pochylając się do pocałunku. Nie dosięgną twarzy dziewczyny, schylił się
więc bardziej a ona stanęła na palcach i wtedy… zderzyli się czołami – Całe szczęście
– powtórzył rozbawiony rozcierając sobie czoło.
- Ratuj mnie – wyszeptał przerażonym, konspiracyjnym
szeptem Peter, zjawiając się nagle obok Maddie – On się robi napastliwy,
przysięgam, że chwilę temu dotknął moich pośladków!
- Uważaj, bo nim się obejrzysz stracisz dziewictwo –
zachichotał James.
- Nie bądź niegrzeczny – skarciła go Maddie. James
westchnął.
- Przepraszam, nudzi mi się – powiedział tonem skarconego
dziecka, spuszczając głowę. Chwilę wcześniej Syriusz uwolnił go od coraz
bardziej agresywnej Lily, zabierając ją do pierwszego wagonika i od tego czasu
Potter za nic nie umiał sobie znaleźć miejsca.
- Ja się mogę z tobą pokłócić – zaproponowała przymilnie
Maddie, której szczerze żal zrobiło się Jamesa. Potter przyjrzał się jej badawczo.
- No nie wiem sam – powiedział powoli, marszcząc nos tak
bardzo, że okulary zsunęły się mu z nosa – Ty chyba nie umiesz…
- To przecież nic trudnego – wzruszyła ramionami Maddie –
Prawda?
- Mógłbym cię urazić – stwierdził w zamyśleniu James –
Nie, lepiej nie, poczekam na Evans.
- Jak chcesz – odpowiedziała chłodno Maddie, którą
dogłębnie zraniła odmowa. Rozejrzała się i dostrzegła Remusa i April,
zamykających za sobą drzwi wagoniku. Zmartwiła się mocno, czując narastający
niepokój. Tymczasem Peter odkrył inny problem.
- Gdzie jest Eddie? – zapytał z przerażeniem w głosie –
Powiedzcie, że już pojechał… A!
- Witam, piękni panowie… I ty przebiegła kreaturo – dodał
oschle do Maddie – Wydaje mi się, że czeka nas wspólna podróż.
Peter jęknął nie rozumiejąc dlaczego los jest tak zły dla
niego.
- A Lexie i Charlie? – spytał więc z nadzieją.
- Pojechały w pierwszym wagoniku.
- Lauren i Chris?
- Pojechali z April i Remusem.
- Świeć Merlinie nad ich duszami… - westchnął grobowym
głosem Eddie.
- Przecież żyją – zauważył lekko rozkojarzony James,
nadal niepogodzony z utratą zarówno przyjaciela jak i obiektu swoich ciągłych
kpin i zaczepek.
- Jeszcze żyją.
Wagonik sunął powoli ku górze, zanosząc lekko na boki.
Syriusz i Lily siedzieli wtuleni w siebie, wpatrując się znużonym spojrzeniem
na dziergającą na drutach Lexie. Obok niej chrapała głośno Charlie, z twarzą
przyciśniętą do szyby.
- Jakie to ładne – powiedziała nagle Lily, kiedy Lexie
skończyła rękawek różowego sweterka i wzięła się za drugi – Dużo już takich
zrobiłaś?
- Nie mało – odpowiedziała życzliwie Lexie, której humor
znacznie poprawił się od rannej awantury o zbyt ciepłe mleko i teraz emanowała kobiecym
wdziękiem, matczynym spokojem i miłością, obecnymi z nią przez sporą część
ciąży – Mam na to wiele czasu.
- To będzie kaftanik? – dopytywała się Lily, podczas gdy
Syriusz próbował dojść czym różni się kaftanik od śpioszków i bodów.
- Pajacyk – poprawiła ją łagodnie Lexie, czyniąc w głowie
Syriusza jeszcze większy mętlik – Absolutnie pajacyk.
- Cudownie – ucieszyła się Lily – Sama chciałabym tak
sprawie robić na drutach.
- Mdli mnie od waszej serdeczności – wychrypiała Charlie,
ocknąwszy się na moment.
- A ja sądziłam, że od Ognistej Whisky – mruknęła Lily,
ale Charlie już spała.
- Kiedy już będziesz potrzebować ich dla swojego dziecka,
chętnie kilka ci zrobię – zaoferowała wspaniałomyślnie Lexie. Syriusz poruszył
się za to niespokojnie na siedzeniu.
- Nie omieszkam zapamiętać… A mogłabyś zrobić taki tylko
większy? Opatuliłabym nim Pottera – rozmarzyła się, a Syriusz przewrócił oczami
– Gdybym wrzuciła go tak do jeziora, to byłoby już usiłowanie morderstwa,
prawda?
- Prawda – zgodził się Syriusz czując pewien rodzaj ulgi,
że jego dziewczynie nie obce są jednak granice moralności – Święta prawda.
- Wielka szkoda – westchnęła Lily.
Wagonik sunął powoli ku górze, zanosząc lekko na boki.
Remus i Maddie przypatrywali się z rozbawieniem kłócącym się Lauren i Chrisowi.
- … ciągle do nich fiukasz lub wysyłasz sowy, jak mają
się nią zajmować skoro ciągle są zajęci informowaniem cię, że wszytko jest w
porządku?
- Martwię się w przeciwieństwie do ciebie! Ty masz
wszystko w nosie!
- Ufam twoim rodzicom, wychowali cię, dlaczego mieliby
sobie nie poradzić z własną wnuczką?
- Nie uważałabym tego za najlepszą klasyfikację – wymamrotał
do April Remus.
- Cieszysz się, że jesteśmy od niej daleko – oznajmiła chłodno
Lauren. Chris prychnął.
- Hormony walą ci na głowę.
Zapadła cisza. Lauren spojrzała na niego z szeroko
otwartymi oczami, Remus pomyślał, że Chrisowi brakuje instynktu samozachowawczego
a April wciągnęła z głośnym świstem powietrze.
- Uważasz, że jestem wariatką? – spytała dramatycznym
głosem Lauren, a głos zadrżał jej niebezpiecznie. Chrisa ogarnęła panika,
widząc błyszczące oczy ukochanej.
- Nie, kochanie – powiedział przymilnie – Nie uważam…
- Ale powiedziałeś, że uważasz. Uważasz, że wariuję po
lekach, tak?
- Nie, kochanie – powtórzył lekko spanikowany – Ty zawsze…
- Samobójca – stwierdził szeptem Remus. April przytaknęła
rozbawiona, pewna, że gdyby nie byli tysiące metrów nad ziemią, Lauren by
wyszła.
- Co nie oznacza, że to jest dla mnie zdziwienie – kontynuował
trochę szybciej Chris – Wiem o tym od dawna i prawdę mówiąc uwielbiam to, że
jesteś walnięta.
- Naprawdę?
- Naprawdę – powtórzył z pewnością w głosie – Jesteś
rąbnięta, ale jesteś moją wariatką.
- To było słodkie –wyszeptała do Remusa April – Nie przeszkadza
mu, że jest nienormalna.
Wagonik sunął powoli ku górze, zanosząc lekko na boki.
James wpatrywał się zasępiony w okno, przeklinając los, że nie wziął z sobą
niczego do zajęcia. Maddie obserwowała próby adoracji Eddiego na Peterze, który
był bliski rozpaczy i wyskoczenia z wagonika.
- Dlaczego ty się tak ciągle awanturujesz z Lily? –zapytała
Jamesa, kiedy znudziło się jej oglądanie Eddiego – Chodzi z twoim przyjacielem.
- Jest zabawna, gdy się złości – wzruszył ramionami James.
- I masz zamiar tak przez całe życie? Nie znudzi ci się?
- Nie no, chyba nie – zamyślił się - KIEDYŚ, jak już się
pobiorą, pewnie będę musiał przestać.
- Tak… Chyba tak – zgodziła się Maddie – Co wtedy
zrobisz?
- Umrę z nudów – odpowiedział z pewnością w głosie.
Maddie znów zrobiło się go żal, więc powiedziała.
- Mogę się wtedy z tobą kłócić, jeśli chcesz.
- Nie – powiedział bez chwili namysłu.
- Dlaczego?- zapytała.
- Bo ciebie lubię – wzruszył ramionami.
- Coś mi się widzi – odezwał się do Peter, przestając
uciekać i na chwilę zapominając o rozpaczy – że niedługo James znajdzie sobie
inny sposób na spędzanie czasu, niż denerwowanie Lily.
- Zaiste – zgodził się Eddie.
- Żyją! – krzyknął uradowany James wyskakując z wagonika –
Wszyscy!
- Widzisz, jednak nie przynoszę pecha – ucieszyła się
April.
- Nie przynosisz – zgodził się Remus. Ledwie zdołał
skończyć mówić, nagle zjawiła się grupka ludzi w kapturach.
- Proszę wybaczyć, że przeszkadzamy – odezwał się jeden z
nich – Ale z przykrością musimy was poinformować, że zaraz większość z was
zabijemy.
- Przykro nam, jeśli pokrzyżujemy wam plany – dodała druga
– Ale działamy z rozkazu Lorda Voldemorta-Stokrotki pana wszystkich kwiatów
etc.
- Przepraszamy też jeśli nasze plany kogoś skrzywdzą –
kontynuował kolejny – lub doprowadzą do utrudnień w dalszym prowadzeniu życia.
- Wszystkich którym uda się przeżyć zapewniamy – podjął kolejny
– Iż kiedyś ich dopadniemy…
- Życzymy szczęścia w dalszym życiu i miłego dnia –
zakończył inny.
- Jeśli ktoś tu obecny chciałby się do nas przyłączyć w
akcie desperacji bądź z przekonań – dodał pierwszy – zapisy prowadzimy tam –
wskazał na jegomościa w kapturze który zamachał różowym notesikiem – Wnioski rozpatrzymy
w przeciągu siedmiu dni roboczych…
Parę osób poszło się zapisać.
- Przepraszam panią – odezwał się po pauzie pierwszy do
stojącej najbliżej Maddie – Przykro mi, ale
czy mogę panią zabić??
Maddie obudziła się z krzykiem. Zapaliła światło,
starła pot z czoła i z ulgą dostrzegła
śpiącego obok Remusa. Potrząsnęła nim, a kiedy otworzył leniwie oko i usiadł
zaspany, rzuciła się na niego z ulgą.
- Ale miałam okropny sen! – pisnęła – Lauren była z
Chrisem, Lucas był dziewczynką, Lily spała z Syriuszem ale kłóciła się z
Jamesem, Lexie była w ciązy ale nie z Eddiem bo on podrywał Petera i chyba mu
się udało w końcu, a ty i April mieliście kartę stałego pacjenta na urazówce i
potem zjawili się śmierciożercy, byli mili, mówili coś o kwiatkach ale chcieli
mordować i… DLACZEGO TY SIĘ ŚMIEJESZ!?
Powiem wam, że dawno tak fajnie się nie bawiłam. Miło
było wszystko obrócić do góry nogami, popisać znów o Lauren, zabawić się z
Remusem i Apri – to dla ciebie, Lils – i napisać w końcu o LORDZIE STOKROTCE!
O co z nim chodzi, wyjaśnię jak tylko dostanę się do
swojego laptopa bo teraz nadal żeruję na tym mamy ;)
A już myślałam że pomyliłaś opowiadania. Nie wież kiedy odzyskasz laptopa? bo nie moge sie doczekać nowej notki?
OdpowiedzUsuńCzeka go wymiana klawiatury, a na nią trzeba niestety poczekać aż zostanie sprowadzona. Kiedy oddawałam laptopa pani prosiła o kilka dni, liczę, że pod koniec tygodnia będzie już w domu :) Ostatnim razem nie miałam go prawie dwa tygodnie ale wynikało to z nieporozumienia z serwisem, mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie :)
UsuńNo i myślami go przywołam, jest już gotowy więc w podejrzewam, że jutro lub pojutrze będzie rozdział :)
UsuńNo w koncu Lord Stokrotka miał swoj debiut. To zanczy jego słudzy, ale na jedno wychodzi. Teraz się głowie jakby zacząc nazywać ludzi Stokrotki. Śmierciożercy niezbyt pasują. No cóż sne Maddie była naprawde bardzo dziwny. Fajnie było znowu poczytać o Lauren, mimo, że była troche zkęrcona. No i wizja Lily i Syriusza. Tak zdecydowanie coś jest na rzeczy. Mówie ci on był w niej zakohany dlatego w kanonie nie ma słowa o potencjalnej dziewczyn ie Blacka. I niech Rwoling sobie gada co chce. Remus i April. Zabawna para. Wiesz nie wiem czy oni dożyliby wspólnie starości. Myśle, że gdzieś po dordze Remus nagle by zginął rażony prądem, albo jakoś równie malowniczo. Abby jest strasznie słodka z tym swoim zakochaniem. Ciekawa jestem jak zareaguje Black jak zobaczy Abby umalowana. Sa naprawde uroczy i nieporadni. Fajny odcinek. Nadal nie wiem co ci odbijało ja go pisałaś, ale oby tak częście. Ja wiem, że jest wojna i nie możesz cały czas pisać jak to bohaterowie żyją w istnej mydlanej bańce, a wszyscy są szczęśliwi i nie cierpią. Dlatego fajnie bylo poczytać coś tak dziwnego a zarazem lekkiego. Prawie jak byśmy cofneli się do czasów Hogwartu, gdzie nie było wojny9nie licząc tej pomiędzy Lily a Jamesem). Miło:)
OdpowiedzUsuńŁo Boziu! Super! Podziel sie swoim towarem bo wydaje sie niezły! :D hihihi a tak serio to ciekawa odskocznia i Lauren! Nareszcie coś z nią! Czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńKurcze ostatnio sporo osób się pyta co biorę i to nie tylko ci co czytają bloga ale też statusy na facebooku... Może to kawa? Albo konfitura truskawkowa... Sama nie wiem :D
UsuńTy chcesz tego jeszcze więcej? :>
Nowy rozdział zacznę jutro, dziś uczę się nowej klawiatury :)
No jasne że chce więcej!!!! To było tak zwalone że aż wciągające! W życiu nie myślałam o Lily i Syriuszu jako parze! Albo o nadopiekuńczej Lauren...
UsuńWydaje mi się, że to chyba połączenie kofeiny z truskawkami i fazą księżyca tak na Ciebie wpływa :P:P
To czekam z niecierpliwością co będzie się dalej działo ;)
A ja nie planowałam żeby to się dalej ciągnęło, zwłaszcza że Maddie już się obudziła :D Jeśli bardzo wam zależy to mogę jeszcze coś napisać ale bardziej nieoficjalnie ;P
UsuńOo to na przykład takie dodatki na forum... Albo jakiś taki alternatywny blog w stylu 'co by było gdyby...' ;)
UsuńGdy następnym będę pod wpływem truskawek, świeżego powietrza, kawy, przebytego kaca i odpowiedniej fazy księżyca obiecuję spożytkować to na alternatywę :D
UsuńOk! Trzymam za słowo!!!! :)
Usuńdziękuję po stokroć! to najgorszy czerwiec na świecie, a tobie udało się poprawić mi humor ;) najpierw nowością, a później treścią. a kiedy coś nowego na swatce? :>
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poprawiłam ci humor, polecam się na przyszłość :)
UsuńNo cóż, wczoraj skończyłam kolejny rozdział tutaj i dziś siadam do Swatki. Mam straszne zaległości i jestem wam winna chyba już ze dwa rozdziały, więc muszę wymyślić coś ekstra długiego, co? :>
nie mogę się doczekać swatki :D nawet nie myślałam, że po dwóch króciutkich rozdziałach tak mnie wciągnie!
Usuńdzię-ku-ję <3
O jejku, wytrzymasz jeszcze troszkę? Wczoraj w nocy wpadł mi do głowy pewien szalony pomysł, teraz go sobie przypomniałam i wiem, że zwariuję jeśli go nie napiszę, bo strasznie chcę :> Dla pocieszenia/na przekupstwo mogę dodać wcześniej rozdział tutaj...
Usuńjesteś baaaardzo dobra w przekupstwach :> a ja jestem bardzo przekupna :D
Usuńi jestem też entuzjastką szalonych pomysłów, więc take your time :D (byle nie miliaaaard)
Oh, tak się napaliłam na mój szalony pomysł, że mam zamiar zrealizować go w tym rozdziale co mam go dodać, toteż muszę troszkę jeszcze dopisać ale jest 90% szans, że jutro wieczorem dostaniecie długiii rozdział.
UsuńYAY! 50 punktów dla Gryffindoru!
Usuń(czy tylko ja mam problem z rozczytaniem niektórych rzeczy, które każe przepisać mi blogger coby sprawdzić czy nie jestem robotem?)
Nie, nie tylko ty :D Oh, przykro mi to mówić, ale tiara przydziału na pottermore uznała, że jednak pasuję do Ślizgonów więc punkty mnie nie radują ale doceniam gest :D
UsuńSkoro skończyłaś to kiedy dodasz?
OdpowiedzUsuńJakoś na dniach :) Jutro, może pojutrze, to zależy od tego czy jak będzie mi szło pisanie na Swatkę :D Dodawanie rozdziału to też nagroda dla mnie bo zawsze sprawia mi kupę radochy a póki co wyrzuty sumienia nie dają mi spokojnie opublikować :P
OdpowiedzUsuń'wyrzuty sumienia'? Przyznaj sie! Kogo ZNOWU skrzywdzilas?! A wiesz ze najlepszą metodą przyznania sie bez spojlerowania będzie dodanie rozdziału... Tak, to jest szantaż emocjonalny... :P :)
UsuńMoje wyrzuty sumienia odnoszą się do Swatki, że tak strasznie ją zaniedbałam :) Nikogo na razie nie skrzywdziłam, tzn. zakładając że mamy taką samą definicję krzywdy! Obiecuję więc, że kiedy tylko skończę pisać obleśnie bajkową historię romantycznej miłości bohatera x i bohaterki y która pojawi się dopiero w kolejnym rozdziale, dodam ten gotowy, ok? Coś mnie naszło na sielanki...
UsuńNo dobra! Ale hmm... obawiam się, że jednak niestety mamy inną definicję krzywdy... :D
UsuńJaką? :>
Usuńno wiesz... krzywda to nieszczęście spadające na moich ulubionych bohaterów (już ich kiedyś wymieniałam...). Zaczyna się od wpadnięcia na szafkę, poprzez wpadnięcie go kociołka i spadnięcie z miotły a na Avadzie skończywszy... :P
UsuńTo jednak "troszkę" ich pokrzywdziłam, ale tylko troszkę :D
UsuńI tak boje sie tego 'troszke'... :D
UsuńHahah, to jest mistrzowskie ;D Ale i tak wolę teraźniejszy stan rzeczy, choć mogłaby być Lauren. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba zaraz umrę ze śmiechu xD Nieźle Cię poniosła fantazja! Dziękuje za Remusa i April! Łiiiii! :D Widzę, że pozwoliłaś sobie na spełnienie swojego małego marzenia (Lily i Syriusz) ;) Uwielbiam, uwielbiam, uwieeeelbiaaaam twoje poczucie humoru! Jedynie kiedy czytałam o Lauren to zrobiło mi się trochę smutno :( Ale wiesz... coś tak mi przyszło do głowy kiedy to czytałam: wyobrażasz sobie seks Remusa i April? To by była dopiero masakra! A teraz część z opieprzaniem: ten rozdział był za krótki ! Ja chcie nowy! Dłuzsy!
OdpowiedzUsuńBuziacki! ;*