O tym jak nie napisałam rozdziału, bo...
Lily jęknęła przeciągle. James wypuścił powietrze z ust, znudzony. Syriusz ponownie zaczął walić głową w ściane, a mały Lucas siedzący już o własnych siłach w dziecięcym wózku zapłakał żałośnie. Abby pomachała mu bez entuzjazmu zabawką przed nosem, a z szafy obok której stali – wielkiej, ratanowej z kartką „Odpadki” – zabrzmiało groźnie brzmiące warczenie, którym nikt się nie przejął.
Eddie opadł znużony na parkiet, Charlie i Lexie malowały magicznym flamastrem wąsy na twarzy śpiącego Chrisa a April przypatrywała się temu z zaciekawieniem.
Remus i Peter dobijali się do drewnianych drzwi prowadzących do pokoju, podczas gdy Maddie przysłuchiwała się z niepokojem drzwiom szafy.
- Otwieraj te drzwi, tak nie można!! – krzyknął ze złością Remus – Oczekuję w tej chwili, żebyś zamknęła laptopa i wyszła do nas porozmawiać! To istna nieodpowiedzialność, tak nie można!
Odpowiedziała mu cisza. Peter machnął ręką uznając że wszystko mu jedno i zniknął w kuchni.
- Nie możesz tego zrobić! – wrzasnął Remus – Liczą na ciebie! Wszyscy!
Zza drzwi dobiegł ich dźwięk muzyki.
- Daj spokój, głośniej krzyczysz, zrobi głośniej. Nie masz z nią szans – powiedział zmęczonym głosem James.
- Chcesz jej na to pozwolić? – spytał z niedowierzaniem Remus – Chcesz pozwolić żeby tam siedziała i nie robiła NIC innego tylko… TO!? Tak nie wolno, musimy ją powstrzymać, dla jej własnego dobra!
- Nic jej się nie stanie. W końcu przestanie i wtedy do nas wróci – powiedziała cicho Maddie – Słuchajcie, w tej szafie coś się chyba rusza.
- Pisze, że są tu odpadki – mruknął Syriusz – Lepiej nie otwierać, wiadomo co tam jest…. Remus ma rację. To zbyt długo trwa, potrzebujemy jej. Nie możemy pozwolić, żeby zapomniała. Trzeba dobijać się dalej.
James się podniósł, zapukał do drzwi, ale znów nikt mu nie odpowiedział. Walił więc dalej, tak długo jak tylko starczyło ale nic się nie działo. Aż w końcu kiedy zdecydował się przerwać, drzwi otworzyły się z hukiem.
Cofnęli się, przerażeni. Stała w progu, rozczochrana, w rozciągniętym kocu, z napuchniętymi oczami. Usta i nos ubrudzone miała czekoladą, w ręku mięła chusteczkę higieniczną a po policzkach ciekły jej łzy.
- Czego wy chcecie!? – wyjąknęła żałośnie – Idźcie sobie, wasze huki zagłuszają mi s-s-s-s-s-seeeeeerial!
- Jesteśmy zmuszeni nalegać – powiedział niepewnie Remus – Żebyś pozostawiła oglądanie tych ... seriali i zajęła się zwiększaniem produktywności w tworzeniu….
Urwał, kiedy rozpłakała się na głos. Wydmuchała nos, czknęła kilka razy.
- Nie będę pisać – wymamrotała płaczliwie – Idźcie sobie, chcę oglądać…
- Ale siedzisz nad tym cały tydzień! Każdą wolną chwilę, tak nie można, my… My dziś kończymy dwa lata! – wymamrotała słabo Lily. Paulina drgnęła, jakby przez moment się wahała a potem pokręciła głową.
- Muszę dokończyć – powiedziała słabo –To ważny moment!
Spojrzeli na siebie ogłupiali. Było gorzej niż myśleli! Eddie na moment oderwał się od malowania wąsów Chrisowi.
- Jaki moment...?
Paulina złapała za klamkę ale wtem wtrąciła się Lily.
- Tak nie można! Obchodzimy dziś dwa lata, to ważny dzień, mieliśmy ciężki rok i należy nam się z tej okazji rozdział! – krzyknęła ze złością – Nie możesz nas dziś zostawić!
- Muszę wiedzieć co będzie dalej – stwierdziła Paulina – Idźcie sobie.
- Nie, nie pójdziemy – stwierdził krótko Remus – Za wszystkie krzywdy które nam zrobiłaś i chcesz zrobić, masz obowiązek dziś być z nami tu i teraz!
- Dajcie mi spokój to oszczędzę wam jednego przykrego zdarzenia – warknęła ze złością Paulina. Zapadła krótka cisza, kiedy każde z nich patrzyło po sobie z wahaniem.
- Jakiego, zdarzenia? – zapytała nieśmiało April, zawijając krótki kosmyk włosów na placu. Paulina zmarszczyła brwi, zerknęła z boleścią na laptopa, potem popatrzyła kolejno po wszystkich, zatrzymując dłużej wzrok na Lupine.
- Dobrze wiecie, jakiego – powiedziała po chwili, znów omotawszy ich wszystkich spojrzeniem. To im wystarczyło. Pożegnali się życzliwie i z uśmiechami na twarzy wyszli z domu – Pomyśleć, że po dwóch latach powinni się nauczyć, że mnie się nigdy nie ufa – westchnęła z boleścią Paulina – Tacy starzy a nadal tak naiwni, co nie?
Powiedziała do szafy „Odpadki” i rechocząc pod nosem wróciła do pokoju, by obejrzeć kolejny odcinek Glee.
Każdy autor, którego szara rzeczywistość zbyt mocno przeplata się z fikcją świata który tworzy, ma nie raz problemy ze swoimi bohaterami, którzy mają tendencje to zbyt silnego włażenia mu z butami do życia.
Paulina W. miała takie od zawsze. Jej bohaterowie byli uparci, hałaśliwi, towarzyszyli jej prawie cały czas i byli niemożliwie uparci i złośliwi. Podobnie, jak sama Paulina.
Odkąd jednak weszła w etap, w którym śmierć stała się koniecznością odkryła, że bunt przeciw miłosnym zawirowaniu to nic w porównaniu z buntem bohaterów uśmierconych.
Ci, o czym bardzo boleśnie przekonała się Paulina, byli jeszcze gorsi niż żywi. Nie mieli swoich żyć, więc męczyli ją niemal cały czas. Pierwsze niegroźne ofiary nie były z nią związane, znikały więc od razu kiedy tylko je zabiła. Z Drocas i Sieverem sprawa była troszkę trudniejsza, ale ich obecność średnio im przeszkadzała. Zazwyczaj byli po prostu zajęci sobą i ich obecność wynikła ze zwykłej sympatii jaką Paulina do nich poczuła.
Z Lauren, przeżywała jednak piekło. Ona nie tylko nie chciała odejść, nie tylko ciągle gadała ale sprawiała jej jeszcze wiele problemów w czasie pisania. Zawsze siadała obok – zwalając z miejsca Gienia – i komentowała wszystko co tylko Paulina napisała, warcząc i charcząc zawsze gdy wspominano o niej, lub nie daj Merlinie – Abby.
Była kłótliwa, uparta, męcząca i rozpraszająca a co najgorsze – nie szło się jej pozbyć.
Jakiś czas wcześniej
Próbowała pisać. Zmuszała się całą siłą woli ale ilekroć palce dotykały jej klawiszy, wychodził spod nich jeden, nieskładny bełkot. Coraz mocniej odczuwała frustrację a natarczywe prychanie dochodzące zza jej ucha, wcale nie ułatwiało jej tego zadania.
- Możesz przestać!? – nie wytrzymała w końcu obracając się w foteliku i patrząc ze złością na siedzącą na tapczanie rudowłosą dziewczynę.
- Oh, przepraszam, przeszkadza ci to? – zapytała z udawanym żalem w głosie Lauren i prychnęła – Ależ mi przykro!
- Zaczynam przypominać sobie, dlaczego cię zabiłam – mruknęła Paulina, charcząc ze złością – Pójdziesz sobie w końcu?
- Nie. Będę cię prześladowała do końca twoich dni. Będę twoim widmem, twoim koszmarem, szramą na tle twojej idealnie wypracowanej koncepcji życia. Będę ci niszczyć każdy tekst, zatruwać każde słowo i…
- Chyba troszkę przesadzasz – powiedziała Paulina, patrząc na rudowłosą – Bierz swoje rude dupsko i zabieraj się z mojego tapczanu na drugą stronę tunelu… Czy gdzie ty się powinnaś udać.
- Ty chyba nie rozumiesz, po co ja tu jestem – westchnęła Lauren, rozkładając się wygodnie na łóżku – Ty mi nie pozwalasz odejść. Masz wyrzuty sumienia po tym, co mi zrobiłaś. Kac moralny nie daje żyć.
- Zrobiłam to, co musiałam – oznajmiła twardo Paulina – Nie żałuję tego. A teraz bądź łaskawa zamilknąć, bo chcę skończyć rozdział.
Zapadła krótka cisza, ale już po chwili poczuła obecność dziewczyny tuż obok siebie.
- To okropne – powiedziała szorstko Lauren – Nie mogłabyś trochę poczekać, tylko już pchasz go w ramiona innej? Gdzie szacunek do pamięci o zmarłych? Gdzie twoje serce?
- Pogrzebane razem z tobą – warknęła Paulina – Nie marudź, nie będą cię wiecznie opłakiwać. Przemijasz, Lauren.
- A jednak nadal tu jestem, co? - zapytała ze złośliwym uśmiechem Lauren. Paulina zacisnęła mocno wargi.
- Zaczynam żałować, że nie zrobiłam tego wcześniej – mruknęła – Siedź cicho.
- Nie jest ci czasem wstyd, że tak to rozegrałaś? Zabiłaś mnie z zimną krwią, pozbawiłaś Lucasa mamy, Syriusza zostawiłaś samego z nieunormowanym życiem i dzieckiem, a do tego ta ostatnia rozmowa z Lily i nieczyste sumienia Jamesa i Charlie… - zapytała po chwili milczenia. Krew w Paulinie zagotowała się ze złością.
- Chcesz, żebym zabiła cię drugi raz!? – odwróciła się z wściekłością
Paulina, której spokój przy pisaniu był konieczny, zaczęła mieć z nią kłopot. I wyjątkowo szybko znalazła rozwiązanie kłopotliwej bohaterki.
W jej domu było wiele zakamarków gdzie można by zamknąć uciążliwych lokatorów. Wiele szafek, szaf, szpar i szczelin. Bardzo starannie wybrała tą odpowiednią.
Ratanowa szafa w przedpokoju była najbardziej podłą miejscówką w jej domu. Mała, obwieszona długimi płaszczami i kurtkami, zakurzonymi i raczej nie noszonymi, obstawiona walizkami i narzędziami w niczym nie przypominała tej miłej, ciepłej i przestronnej w jej pokoju.
Wykorzystując resztkę siły jaką miała nad bohaterami, zamknęła ich w niej, przyklejając tylko kartkę: Odpadki. Tak na złość Lauren.
Trudno pogodzić się jest z tym, że zostało się wykluczonym z czegoś ważnego, zwłaszcza kiedy dotąd było się kimś dość ważnym, w około kręciło się wiele. Lauren zirytował fakt tak nagłej, brutalnej i niedobrze umiejscowionej w czasie śmierci. Postanowiła więc wykorzystać czas jaki zyskała na odegraniu się na swojej stworzycielce i umilić jej każdą chwilę jej żywota. Gdyby tylko wiedziała, że zostanie za to zamknięta w niewygodnej szafie!!
Wierciła się właśnie próbując usiąść wygodnie na wiertarce, kiedy usłyszała hałas zza drzwi. Próbując zignorować odgłosy wydawane przez migdalących się Dorcas i Sievera, przytknęła oko do szpary w szafie a jej – teoretycznie martwe serce, ale kto myśli o anatomii w świecie fikcji – zabiło mocniej z radości.
Byli tu, wszyscy co do jednego i…
Uśmiech spełzł z jej twarzy. Warknęła ze złością na widok Abby. Usłyszała ciche westchnięcie Dorcas.
Obserwowała wszystko przez szparę szafy, warcząc niczym pies do którego zbliża się niechciana osoba za każdym razem, kiedy Abby podchodziła do Syriusza czy Lucasa. Kiedy podniosła go z wózka, Lauren walnęła ze złością kilka razy w drzwi szafy.
A potem wyszli a ją dobiegł cichy głos Pauliny. Ze złością zaczęła krzyczeć, dopiero teraz mogła sobie na to pozwolić, jako martwa bowiem nie powinna była kontaktować się z żywymi – nie przyszło jej jednak do głowy że może to zignorować, ale stres ze śmiercią zagłuszył jej rozsądek – i drzwi po chwili otworzyła Paulina.
- Przestań marudzić – mruknęła ze złością.
- Jesteś zła!
- Tak, mówiłyśmy już o tym przecież – westchnęła cicho – Próbuję oglądać. Albo siadasz i robisz to ze mną, albo wracaj do szafy bo nic innego nie wskórasz.
- Rozejdź ich, to będę cicho – mruknęła Lauren. Paulina jęknęła słabo.
- Dobra, tylko zamilcz – wskazała jej ręką pokój, a kiedy uradowana Lauren weszła do środka, uśmiechnęła się przebiegle – Tacy naiwni…
No cóż, wstyd mi trochę. Wczoraj, 24 lutego minęło dwa lata, od kiedy zaczęłam przygodę z moimi bohaterami a wy - razem ze mną. Przyznam się, że zupełnie o tym zapomniałam, przepraszam. Jednak jak mogliście przeczytać, uzależniłam się od serialu i... Tylko tyle dałam radę wam napisać na te drugie urodziny :) Mam nadzieję, że za rok nadal tu będę, bliska końca tej przygody, ale nadal z wami :)
Spóźnione ale bardzo serdeczne życzenia z okazji drugich urodzin :) Weny przede wszystkim. biebroneczka
OdpowiedzUsuńJeju! Jesteś genialna, świetne to było! Oh, wszystkiego najlepszego, dużo weny, kochana ;)
OdpowiedzUsuńSto lat sto lar skarbie! :*** bardzo ciekawy punkt widzenia... Wiedziałam że jednak żal ci Lauren!!! *uśmiecha się triumfująco*
OdpowiedzUsuńA co do seriali... Da się przetrwać uzależnienia, jednak osobiście uważam, że "Gossip Girl", "The Vampire Diaries" i "Pretty Little Liars" są lepsze od "Glee" :D
Całuski :*
Nigdy nie powiedziałam, że nie jest mi jej żal :) Było mi żal ją zabić tak jak i było żal zabić mi Dorcas i Sievera i żal mi każdej postaci którą mam w planach zabić lub skrzywdzić, naprawdę. Po za tym nie wyobrażam sobie tego dnia bez tej trójki, bo mi ich zwyczajnie brakuje :)
UsuńNam też ich brakuje... Może jakiś dodatek okolicznościowy (nawet bez okoliczności :D) z nimi w roli głównej? Just saying... :)
UsuńZa jakiś czas pojawią się około dwa rozdziały, w czasie których wrócimy na moment do czasów Hogwartu we wspomnieniach Lily i znów będziecie mieć dość Lauren, najpewniej :)
UsuńTo się nie mogę doczekać :)
UsuńHaha, pododbała mi sie ta jubileuszowa notka. napisana z humorem. fajnie, ze wspomniałas o Lauren. serio prześladuje Cię to, że ją uśmierciłaś??:Ddoskonale rozumiem uzależnienie od seriali. ja jestem uzależniona od pięciu co najmniej. ale Glee nie znam. Jak poznam , to pewnie będzie kolejny, wiec na razie się powstrzymam:D ide oglądac Chirurgów hahahaa
UsuńMam nadzieje ze szybko skonczysz. wszyscy czekamy
OdpowiedzUsuń