Przepraszam. Miałam dziś dodać rozdział tymczasem dopadła mnie przed świąteczna rzeczywistość. Pranie dywanów, sprzątanie pokoju, mycie drzwi, robienie zakupów a do tego pieczenie ciast i robienie kupy innych rzeczy... Nie wspominając o tym, że dwa razy piekłam biszkopt bo pierwszy spalił się na drobny wiór w piekarniku.
Po prostu nie miałam w ciągu ostatnich trzech dni chwili, żeby pisać a kiedy nawet ją znajdowałam, nie byłam w stanie tego robić. Jutro czeka mnie taki sam dzień, więc rozdział pojawi się już po świętach - nie wiem kiedy, ale obiecuję wam mega długi rozdział w ramach rekompensaty. Teraz jednak, życzę wszystkim zdrowych, wesołych i ciepłych świąt Bożego Narodzenia :)
Skoro się przenosimy to zaległy komentarz zostawiam tu! :)
OdpowiedzUsuńWreszcie zaczęłam nadrabiać zaległości! Hmm nowy szablon na nowym blogu jest bardzo ładny, chyba nawet podoba mi się bardziej niż ten stary :) Przeprowadzka na nowy serwis skojarzyła mi się z remontem domu w Dolinie Godryka (będzie ciekawie nie ma co!) Tak więc rozpoczynam od rozdziału 74.
Dużo zmian dla Syriusza jak na tak krótki okres czasu – ciąża, a potem śmierć Lauren, teraz przeprowadzka Jamesa. Ale to chyba im wyjdzie na dobre. Lily i James na pewno chcą sobie ułożyć życie jako rodzina. Nowy dom im to ułatwi, poza tym właśnie – dla czarodzieja odległość to nic! Pyk i już są w innym miejscu :D To jest jedna z najbardziej pożądanych przeze mnie umiejętności magicznych ^^
No pięknie! Kłótnie o dywany, terakoty, panele i wykładziny właśnie tak się kończą! Szerokie obrażenia układu kostnego… Ładnie, ładnie… Dobrze, że Charlie nic poważnego się nie stało. Swoją drogą, co za kamień miała w tym pierścionku Lexie? xD
Hmmm… Abby jest… zaskakująca. Nie umiem określić jakie mam wobec niej uczucia. Zobaczymy jak się sytuacja z nią rozwinie, bo na ten moment mogę tylko powiedzieć, że coś mi tu śmierdzi…
Peter ma dziewczynę, Peter ma dziewczynę! :D Zakochana para Peter i Gabriele (dobra, koniec… xD) Ale w sumie fajnie, wyobrażasz sobie taką scenę: Peter stoi zestresowany przy ołtarzu, a ku niemu sunie radosna, spokojna Gabriele? Aż się sam uśmiech ciśnie na usta :D
No i wreszcie Syriusz postanawia wrócić do Lucasa! Bardzo na to czekałam :) Ale zaraz… co się stało?! Co James chce tak ważnego? Dum, dum, dum, dum….
Jejciu jaki pozytywny rozdział :D Bardzo przyjemnie się czytało o poczynaniach Jamesa! Powiem, że zaczął się troszkę rehabilitować w moich oczach. +10 do lubienia Cię, Potter! Zwłaszcza, że mój James stał się strasznie nieznośny to miło się czyta o takim słodkim, niedouczonym pacanie ^^
Lily źle wygląda? Czyżby spodziewała się potomka? To tylko moje chore wyobrażenia i niczym nie potwierdzone spekulacje, ale kto wie!
Ojej! Lucas się śmieje! Śmiech dziecka to coś cudownego, wyobrażam sobie tą scenę, jak Syriusz wali głową w szafkę kuchenną xD Komedia!
"Odskoczył, kiedy James ugryzł go w rękę.
- Mów mi super Gryzoń – wyszczerzył się do przyjaciela i zwrócił do dziewczyn – A wiecie co!? Syriusz… Ała!
Black odzyskał refleks i powalił go na brzuch, przyciskając głowę do dywanu. Obaj byli zziajani, rozbawieni ale nadal walczyli dzielnie.
- Mów mi super Korpus – powiedział Black – A wy nie słuchajcie tego super debila…"
Hahaha! Najlepszy dialog tego rozdziału – uśmiałam się przednio :D
"Mikołaj odwiedził mnie w drodze powrotnej do domu i nakazał, żebym dodała go dziś. Zgodnie z prośbą dziewczyn uprzedzam - nie zaleca się picia i jedzenia w trakcie czytania rozdziału albowiem waliło mi na leb gdy go pisałam."
Hmmm… zapowiada się ciekawie :D
Ahahaha! Ale się uśmiałam. Jeny, potrafisz rozbawić człowieka :)
Boże, boje się przeprowadzać moją siostrę, po tym jak przeczytałam o remoncie w nowym domu Potterów… Istny pogrom! Jedno mnie zastanawia. Wszystkim coś się stało oprócz April, skubana ;)
(Nadal kibicuje jej i Remusowi, nie bij :D)
Proszę, proszę… Pan Potter ma przeczucie. Nie wiem czemu, ale Abby nie wydaje mi się odpowiednia dla Syriusza. Niby nic do niej nie mam, ale… widzi pan, panie Potter, ja też mam przeczucie, ale kompletnie odwrotne niż pańskie!
Kim jest Lennon? Hahahah! Serio, ostatnia scena powala na łopatki. Aż musiałam przeczytać mojej mamie, wielkiej fance Beatlesów. Nie spodobało jej się, że tata Harrego jest takim ignorantem muzycznym :D Lily ma rację!
Kończąc życzę Ci udanego Sylwestra i oczekuje z niecierpliwością nowego rozdziału! :)